Twitter
Polska onkologia w liczbach.
Wielkość czcionki: A | A | A

Mamy w Polsce blisko 3 tys. specjalistów mających w nazwie specjalności słowo "onkologiczna". Ale pacjentami onkologicznymi zajmuje się w sumie około 10 tys. lekarzy. Czy robią to tak samo dobrze, to inna sprawa - stwierdza prof. Krzysztof Herman, konsultant krajowy w dziedzinie chirurgii onkologicznej, zastępca kierownika Kliniki Chirurgii Onkologicznej w krakowskim oddziale Centrum Onkologii - Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie.

- Wzrasta liczba zachorowań na nowotwory złośliwe - w ubiegłym roku było ich w Polsce 160 tys., przy czym najwięcej zachorowań dotyczyło raka płuca (24 tys.) oraz raka piersi (18 tys.) - informował podczas VIII Forum Rynku Zdrowia prof. Krzysztof Herman.

- Z prognoz wynika, że opieka zdrowotna będzie zajmowała się w najbliższych latach głównie rakiem piersi, rakiem jelita grubego i rakiem prostaty, tu bowiem liczba zachorowań rośnie najbardziej gwałtownie. W raku płuca mamy pewną stabilizację, wynikającą ze zmniejszenia palenia tytoniu - zauważył prof. Herman.

Wyniki leczenia
Konsultant przypomniał, że mamy w Polsce 26 ośrodków pełnoprofilowych oferujących leczenie multidyscyplinarne, tj. w zakresie chirurgii onkologicznej, radioterapii i onkologii klinicznej, ale jednocześnie aż 500 szpitali zajmuje się lecznictwem onkologicznym w ramach różnych specjalności. Metodą napromieniania leczonych było np. w ub.r. 76 tys. chorych: jedni w ośrodkach zajmujących się grupą 10 tys. pacjentów, inni - w ośrodkach mających 100 pacjentów.

W ocenie profesora, w przypadku chirurgii onkologicznej, możliwości leczenia w specjalistycznych ośrodkach są coraz większe: oddziały te wykonują blisko 100 tys. różnych zabiegów, w tym 90 proc. operacji w leczeniu nowotworów piersi i 50 proc. operacji w leczeniu nowotworów układu pokarmowego. Jednocześnie istnieje aż 8-krotne zróżnicowanie w wysyceniu chirurgami onkologami pomiędzy województwami, np. w Dolnośląskiem jest ich bardzo niewielu w przeliczeniu na 1 tys. mieszkańców w porównaniu z Warmińsko-Mazurskiem.

- Mamy w Polsce blisko 3 tys. specjalistów mających w nazwie specjalności słowo „onkologiczna”. Ale pacjentami onkologicznymi zajmuje się w sumie około 10 tys. lekarzy. Czy robią to tak samo dobrze, to inna sprawa - mówił Krzysztof Herman.

Konsultant przypomniał, że według wiarygodnych danych z lat 2000-2002 w Polsce odnotowywano 42 proc. wyleczeń (pięcioletnich przeżyć), podczas gdy w tym samy okresie w UE - 54 proc., a w USA - 65 proc.

- To są bardzo istotne różnice. Ale istnieją one również pomiędzy naszymi województwami i nie mają związku ze strukturą zachorowań na nowotwory, bo jest ona w Polsce podobna. I tak np. w przypadku raka jelita grubego sięgają one 13 proc., a w przypadku raka tarczycy u mężczyzn - nawet 30 proc. W raku piersi Małopolskie ma np. 68 proc. wyleczeń, a Mazowieckie ponad 12 proc. więcej. Różnice wynikają z miejsca leczenia: jeśli odbywa się ono w Centrum Onkologii, szansa pacjenta na pięcioletnie przeżycie może być nawet o 30 proc. większa niż w sytuacji, gdy trafi on do innego ośrodka - przekonywał prof. Herman.

W ocenie eksperta można prognozować, że spośród 160 tys. osób, które w ub.r. zachorowały na nowotwór złośliwy, wskaźnik wyleczeń będzie dotyczył 55 proc. - Byłby to bardzo istotny wzrost w stosunku do 42 proc. sprzed dziesięciu lat - mówił specjalista.

Finansowanie - skąd te różnice?
Prof. Krzysztof Herman zwrócił również uwagę, że szanse na wyleczenie różnią się nie tylko w zależności od ośrodka zajmującego się terapią, ale także w zależności od specjalizacji. Podkreślał, że chirurgia onkologiczna jest podstawową metodą leczenia nowotworów i odpowiada za dwie trzecie wszystkich wyleczeń. Ten fakt nie znajduje jednak odzwierciedlenia w finansowaniu.

- Z budżetu NFZ wynoszącego w 2011 r. około 60 mld zł blisko 5 mld zł przeznaczono na leczenie chorych onkologicznych, w tym na chemioterapię wydano blisko 2,2 mld zł, na radioterapię około 800 mln zł, a na chirurgię onkologiczną - 600 mln zł. To niewiele ponad 10 proc., podczas gdy chirurgii onkologicznej zawdzięczamy 75 proc. wyleczeń, a chemioterapii - kilkanaście - dodał prof. Herman.

Przypomniał, że na jednego pacjenta onkologicznego, który zachoruje w danym roku, wydaje się około 8 tys. zł (trzykrotnie więcej niż dziesięć lat temu), ale przeliczenie tych kosztów w zależności od rodzaju leczenia pokazuje, że na jednego chorego przypada średnio w ciągu roku na chemioterapię 13 tys. zł, na radioterapię - 10 tys. zł i na chirurgię onkologiczną - 4 tys. zł.

Zdaniem konsultanta w ubiegłym roku wydano przy tym prawdopodobnie około 200 mln zł na chemioterapię chorych z nowotworami chemioopornymi, w przypadku których wskazania do takiego leczenia były wątpliwe.

- Koszt zaoszczędzonego jednego roku życia jest parametrem pozwalającym na porównanie efektywności metod leczenia. Biorąc pod uwagę wszystkich chorych jest to uśredniona kwota około 4 tys. zł, ale w zakresie chemioterapii wynosi ona średnio 7 tys. zł (od 100 zł do 50 tys. zł, ale są i tacy pacjenci, u których koszt zaoszczędzonego jednego roku życia to około 1 mln zł), a chirurgii onkologicznej - 1 tys. zł - mówił specjalista.

Zwracał przy tym uwagę, że kwoty wydawane na jednego mieszkańca danego województwa mają wpływ na pięcioletnie przeżycia: tam, gdzie na chirurgię onkologiczną przeznacza się więcej, szanse na wyleczenie są zdecydowanie większe.

- W 2011 r. Centra Onkologii miały kontrakty w wysokości około 2 mld zł, ale krakowskiemu ośrodkowi NFZ zaoferował 23 zł na jednego mieszkańca województwa, podczas gdy centrom np. w Kujawsko-Pomorskiem lub Świętokrzyskiem blisko sześć razy tyle. Różnice są ogromne i trudno mi je wytłumaczyć - przyznaje profesor.

Dodał jednocześnie, że według szacunkowych danych różne ośrodki onkologiczne nie otrzymały za ub.r. od 300 do 500 mln zł za tzw. nadwykonania.

- W ciągu ostatnich lat mamy wzrost wyleczeń, poprawiło się finansowanie, jest Narodowy Program Zwalczania Chorób Nowotworowych, programy profilaktyczne, skryning, refundacja kształcenia podyplomowego, co ułatwia szkolenie specjalistów z różnych dziedzin onkologii. Ale są też punkty, które niepokoją: brakuje nam szczegółowych danych inwentaryzacyjnych wszystkich elementów systemu. Jest Krajowy Rejestr Nowotworów, są dane Funduszu, ale tak naprawdę nie mamy ośrodka, który wie, czym dysponujemy, gdzie jesteśmy, co powinniśmy robić - mówił prof. Herman.

Potrzebna centralizacja
Nie ma także jednolitych standardów postępowania terapeutycznego: istnieją standardy konsultanta krajowego w dziedzinie chirurgii onkologicznej, których oddziały chirurgii onkologicznej przestrzegają, ale już oddziały chirurgii ogólnej, leczące te same nowotwory, takich standardów nie mają. Podobna sytuacja panuje w innych specjalizacjach. Brakuje ponadto nakładów na inwestycje w onkologii (poza radioterapią) oraz na działalność naukową.

- Jak najszybciej należy zlikwidować limity w zakresie niskokosztowych procedur onkologicznych: chorzy nie mogą czekać miesiącami z powodów ekonomicznych ograniczeń. Z drugiej strony coraz więcej ośrodków chce leczyć pacjentów onkologicznych: w niektórych rakach i stadiach zaawansowania jest to opłacalne - podkreślił konsultant.

Zauważył, iż dochodzi do decentralizacji leczenia kosztem jakości: - Tymczasem stoimy przed odwrotną perspektywą - centralizacji leczenia onkologicznego w Polsce. Winna być ona przeprowadzona wraz z kontrolą jakości, jednolitymi wymogami organizacyjno-merytorycznymi i sprawiedliwym podziałem środków w zakresie regionalnym oraz metod leczenia.

 

źródło: http://www.rynekzdrowia.pl/

  • login
  • login
  • login
  • login
  • login
  • login
  • login
  • login
  • login
  • login
  • login
Data aktualizacji strony: 2013-01-04

Informujmy, że portal onkologia-online.pl, korzysta z plików cookie (ciasteczka). Aby uzyskać więcej informacji o ich wykorzystywaniu,
przejdź do Polityki Prywatności. Kliknij "akceptuję" aby to okno nie pokazywało się więcej

Akceptuję